Weekend pod znakiem wyścigów zleciał mi błyskawicznie. W sobotę pojawiliśmy się w Czechach, gdzie wzięliśmy udział w wyścigu o GP tego kraju. Nie powiem, nastawiałem się na zwycięstwo w tym klasyku i naprawdę nie brakło wiele.
Kilka słów o Klasykach Wyszehradzkich. Wrażenia bardzo pozytywne, mimo kilku niezrealizowanych zadań.
Przed Klasykami Wyszehradzkimi pisałem na blogu, że moim głównym zadaniem będzie odwzajemnienie ekipie pomocy, jakiej udzielono mi podczas zwycięskich Grodów. Tymczasem trasa GP Czech zmusiła do nagłej zmiany planów. Skutek tego taki, że ponownie stanąłem na najwyższym stopniu podium.
Pora na kolejny majowy start.
Klasyki Wyszehradzkie to w głównej mierze walka z górami, czyli terenami nie do końca przez nas uwielbianymi. Ze swojej strony chciałbym pomóc chłopakom w wyprowadzeniu na jak najlepsze pozycje. Ot, taki rewanż za nieocenione wsparcie podczas "Grodów".
Po Grodach Piastowskich nie było bardzo dużo czasu na trening, bo już w najbliższy weekend czekają nas kolejne i to bardzo trudne wyzwania. Dlatego starałem się przygotować do nich spokojnymi rozjazdami, by nie przeholować. Bo w sobotę i niedzielę pojedziemy w naprawdę wysokie góry.
Majowego ścigania ciąg dalszy. Sobotę i niedzielę spędzimy w Czechach i w Polsce, biorąc udział w dwóch Klasykach Wyszehradzkich. Choć poziom uczestników wydaje się zbliżony do naszego, spodziewam się niełatwej rywalizacji.
"Grody" zapisuję na plus. Przez cały czas trzymałem się w czołówce wyścigu, lecz gdyby poszło lepiej na trzecim odcinku, mógłbym śmiało powalczyć o zwycięstwo. Triumfował za to Paweł Bernas, więc też jest dobrze.
Drugi raz w tym sezonie wygrałem wyścig etapowy. Plan był trochę inny i nie zakładał mojego triumfu, ale chyba nie powinienem narzekać ;)
Wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich zakończył się dla ActiveJet Team wielkim sukcesem. Zwycięstwo w klasyfikacjach generalnej i punktowej udowodniły, że jesteśmy mocni. Ja borykałem się z problemami, ale ogromnie cieszę się, że dołożyłem cegiełkę do sukcesów kolegów i naszej grupy.