Majowego ścigania ciąg dalszy. Sobotę i niedzielę spędzimy w Czechach i w Polsce, biorąc udział w dwóch Klasykach Wyszehradzkich. Choć poziom uczestników wydaje się zbliżony do naszego, spodziewam się niełatwej rywalizacji.
Do wyścigów podchodzę z bojowym nastawieniem. Będę walczył o jak najlepszą pozycję, ale wszystko rozstrzygnie się na trasie. Mamy bardzo mocną ekipę i na pewno nie będziemy ograniczać taktyki do jazdy pod jednego zawodnika. Kto będzie mocny, ten będzie się starał o czołowe miejsca, bo i tak o końcowych rezultatach przesądzi dyspozycja dnia.
W porównaniu z ostatnimi startami w maju, ten zapowiada się najciężej. Zarówno na drodze pierwszego jak i drugiego klasyku jest do przebycia kilka ciężkich podjazdów o nachyleniu 3,5 tysiąca. Jeżeli jednak mam w którymś momencie szukać swojej szansy, to najprędzej w sobotę, gdy wspinaczki nie będą jeszcze tak uciążliwe. Niedziela to zupełnie inna bajka. Jedziemy w okolicach Jeleniej Góry podjeżdżając pod Karpacz, Barwinek i Borowice, czyli dosyć wymagające dla kolarzy szczyty. W takich chwilach ściśniemy mocno kciuki za Michała Podlaskiego, który ma już spore doświadczenie w tego typu terenach i jest w stanie poradzić sobie na bardzo dobrym poziomie.