BLOG / Paweł Franczak

Franczak: rozgrzewamy nogę przed sezonem

Podsumowanie prawie trzech tygodni spędzonych na Majorce. Mimo, że jesteśmy dopiero we wstępnej fazie przygotowań, dzieje się bardzo wiele. 

Porównując natężenie treningów do zeszłego roku, już teraz pracujemy dużo ciężej niż poprzednio. Mamy ku temu znakomite warunki, przy których nie musimy się o nic martwić, tylko skupić na tym, co sobie zaplanowaliśmy. Regularnie wychodzimy na rower od 3 do 5 godzin dziennie, ponadto zaliczamy siłownie, oczywiście bez przesady, około 2 razy w tygodniu. Jeździmy przeważnie po płaskim, chociaż czasami zapędzimy się w góry. To nie jest jeszcze okres, kiedy należy robić wszystko pełną parą. Głównym zadaniem jest nabić trochę kilometrów i zbudować bazę pod następny etap przygotowań, kiedy intensywność wzrośnie i dołączy do nas cała drużyna.  

Na Majorkę dotarła połowa składu. Jesteśmy rozkwaterowani na dwa apartamenty - ja mieszkam z Gradziem, Bernim i Pawłem Cieślakiem, natomiast Adam Stachowiak, Adrian Banaszek, Jonas Koch i Karel Knich zajęli inne mieszkanie. Cieszę się, że zaczęliśmy trenować tak szybko. Jest okazja, żeby znowu się do siebie przyzwyczaić i poznać nowych zawodników, a tych będziemy w tym sezonie sporo.  Z Polakami znamy się nie od dziś, ścigaliśmy się razem wielokrotnie, więc natychmiast złapaliśmy dobry kontakt. Super dogadujemy się też z Karelem i Kochem. Jak zawsze dużo śmiechu sprawia... komunikacja :) Karel próbuje coś mówić po polsku i chyba nawet dużo rozumie, z Jonasem rozmawiamy głównie po angielsku, choć i on zaczyna szybko chwytać pojedyncze słowa. Zresztą, działa to dobrze w obie strony - oni dzięki nam nauczą się polskiego, my z kolei podszlifujemy swój angielski.

Wstępna faza treningowa potrwa do 21 grudnia, potem jedziemy do domu i wracamy do Hiszpanii po Nowym Roku. Oficjalne, przedsezonowe zgrupowanie rozpoczniemy 8-9 w stycznia w Calpe. Sam z Kamilem zamierza się zjawić parę dni wcześniej i zrobić mały rekonesans. Nie ma co czekać i się kisić, bo szybka aklimatyzacja odegra istotna rolę.  Półwysep Iberyjski stanie się naszym drugim domem, co najmniej na trzy miesiące, a już na pewno do marca. Właśnie w Hiszpanii, mniej więcej w połowie lutego, stoczymy pierwsze starty w sezonie. Jak to zawsze bywa część ekipy wejdzie w sezon wcześniej, część później. Ja mam zamiar podawać nogę od samego początku we wszystkim co będzie możliwe. Zobaczymy na ile pzwoli zdrowie i dyspozycja. Szczegóły kalendarza są na razie tajemnicą (oczywiście dla Was :) ), ale muszę przyznać, że przed nami wiele bardzo emocjonujących wyścigów :) 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy