Mimo, że w trakcie sezonu jestem prawie cały czas w podróży, mam jedno, ulubione miejsce, gdzie czuję się najlepiej, a treningi to zawsze pełna przyjemność. Szczerze, nie zamieniłbym go na żadne inne. Polecam i zapraszam.
Jeżeli jesteście zapalonymi kolarzami, z czystym sumieniem zapraszam do Nysy. To tam się urodziłem i spędziłem młode lata i chociaż życie zawodowego kolarza wiążę się z ciągłym przemieszczaniem, zawsze najchętniej wracam w rodzinne strony, gdy tylko zdarza się okazja. Wiem, że właśnie tutaj znajduje się moje miejsce na Ziemi.
W Nysie mam wszystko, czego potrzeba do treningów. Jest sporo płaskich terenów z małym natężeniem ruchu, natomiast 30 kilometrów ode mnie, znajdziemy sporo podjazdów od 2 do 11 kilometrów.
Naprawdę jest w czym wybierać. Przez 5 godzin jazdy można pokonać przewyższenia nawet do 4 tysięcy, i to bez podjeżdżania na okrągło tej samej góry. Nieważne, jaki typ wyścigu jest programie, do każdego można przygotować się na najlepszym poziomie. I jeszcze przy okazji podziwiać piękne widoki i zieleń :)
Z pewnością każdy znajdzie w Nysie coś dla siebie. Ja, oprócz ulubionych szlaków, mam też ulubione miejscówki, do których zawsze wpadam po długim treningu na kawę, naleśniki albo spaghetti. Zatem, jeszcze raz polecam każdemu rowerowy wypad Nysy :)