To już ostatnie chwile kolarskiego sezonu 2015. Każdy z nas myśli już powoli o odpoczynku, ale w ostatnich wyścigach zawsze panuje zamiar, by dać z siebie jak najwięcej.
Od poprzedniego wpisu minęło trochę czasu. Wybaczcie, ale jestem dość mocno zagoniony prywatnie, żeby składnie pozbierać myśli i przelać na monitor. Dzisiaj nadrabiam zaległości.
Do końca kolarskiego roku zostało już niewiele czasu, co jednak wcale nie oznacza, że pozwalamy sobie na leserkę. Wręcz przeciwnie - nikt nie chce zostawić plamy na sam koniec. Ostatni występ na rundach w Sebnitz był chyba na to najlepszym przykładem. Walczyliśmy całą trasę, Kamil dojechał do mety na drugim miejscu, Berni długo trzymał się w ucieczce, a ja minąłem finisz na jedenastym miejscu. Z osobistego punktu widzenia, pokazałem się z dość dobrej strony. Najwidoczniej jeszcze nie zapadłem w zimowy sen :) Cieszę się przede wszystkim z dobrej jazdy drużyny, bo przez większą część, to my nadawaliśmy tempo i wzięliśmy na siebie ciężar pracy w pogoni za ucieczką.
W ostatnich tygodniach sezonu moje treningi są nieco krótsze, za to bardziej dynamiczne. Korzystam przeważnie z roweru czasowego, żeby szybko się przyzwyczaić i przyszykować do weekendowych Mistrzostw Polski Drużyn i Dwójek. Za czasówkami specjalnie nie przepadam, ale nie można ot tak odpuścić, nawet jeśli ciało domaga się przerwy. Zobaczymy, co zademonstruję za kilka dni.