Już za kilka godzin kolarski sezon 2015 przekroczy linię mety. Ostatnie kilometry przejedziemy w niemieckim klasyku Rund um Sebnitz.
Pisałem już o tym kilka razy, napiszę jeszcze raz. Wszyscy jesteśmy mocno wyczerpani dziewięcioma miesiącami intensywnego ścigania. Od dłuższego czasu wytrząsamy z siebie resztki formy, mimo zmęczenia walczymy dalej, jednak nasze nogi są zupełnie innego zdania. Organizm domaga się przerwy i najwyższa pora, żeby dostał to czego chce.
Na koniec sezonu trafiliśmy na dość ciężki start. Co prawda pojedyncza runda liczy tylko 6,5 kilometra, ale będziemy ją powtarzać aż osiemnaście razy, także łatwo z pewnością nie będzie. Biorąc pod uwagę, że jest koniec sezonu i większość zawodników trenuje mniej oraz nie ma najwyższej formy, powinniśmy spodziewać się bardzo dużej selektywności. Obsada nie jest na szczęście bardzo wymagająca, więc spróbujemy z drużyną powalczyć o zwycięstwo. To ostatnie wyzwanie tego sezonu i fajnie byłoby przypieczętować rok wygraną. Zobaczymy jak potoczy się sytuacja na trasie.