BLOG / Paweł Franczak

Franczak: coraz bliżej końca

Velothon Sztokholm zakończyliśmy bez miejsca na podium. Lekka szkoda, bo tuż przed finiszem mieliśmy niezłe ustawienie. Mówi się trudno.  Na koniec sezonu noga nie jest tak świeża jak wcześniej. 

Im bliżej przerwy, tym mniej chce się trenować. Nie dziwcie się - za nami dziewięć, ciężkich miesięcy jazdy i wyścigi z bardzo silną obsadą. Organizm szturcha i krzyczy: "zwolnij, zwolnij, zwolnij".  Mimo ogólnego zmęczenia, każdy chce wykrzesać z siebie jak najwięcej, żeby w dobrym stylu powiedzieć "do widzenia".

W Sztokholmie jechaliśmy pod Konrada Dąbkowskiego, który jest naszym specjalistą od finiszów z peletonu. Przez połowę wyścigu czułem się dobrze i konsekwentnie pracowałem z ekipą na wynik lidera. Wszystko układało się w porządku, póki na ostatnich metrach nie zostaliśmy zablokowani z obu stron. Tego chyba nikt się nie spodziewał.  Straciliśmy jakiekolwiek pole manewru i nadzieje na dobry wynik.

Co prawda w Szwecji nie wszystko potoczyło się po naszej myśli, to tragedii nie ma.  Forma jest stabilna, ale wiadomo, to końcówka sezonu, więc świeżości trochę brakuje. W niedzielę jedziemy do Niemiec na specyficzny klasyk na rundach. To nasz ostatnich występ w tym roku. Chciałoby się pojechać jak najlepiej. 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy