BLOG / Paweł Franczak

Franczak: głową w asfalt

Kraksa na trasie „Ministra” mogła się źle skończyć. Po uderzeniu głową w asfalt, byłem oszołomiony i dalsza jazda mijała się z celem.  

W sobotę wyścigu mocno trasa sprzyjała skokom, stąd każdy, najmniejszy atak był od razu kasowany.  Pod koniec peleton podzielił się na dwie grupy, z czego do czołowej załapało się 20 zawodników, w tym czterech z ActiveJet Team. Nagle jeden z kolarzy liznął koło i wylądował na ziemi. Reszta poleciała za nim jak domino.

Upadek wyglądał bardzo niebezpiecznie, dość mocno uderzyłem głową o asfalt, na szczęście kask spełnił swoje zadanie i skończyło się na szlifach.  Byłem jednak dość zorientowany i zszokowany, że bez wahania postanowiłem odpuścić. Szkoda, bo grupa w  której kręciłem mogła dojechać do mety, co dawało szanse na dobre miejsce. Z tego powodu jestem bardzo zły. Ponownie, tak jak w Czechach, straciłem szanse na niezły rezultat nie ze swojej winy. Trudno, takie jest kolarstwo.

Poobijany i obolały postanowiłem przystąpić do niedzielnego Memoriału Królaka, ale czułem się na tyle źle, że nie mogłem powalczyć o dobre miejsce. Na szczęście mieliśmy w składzie Kamila, który poradził sobie bardzo dobrze i zasłużenie sięgnął po pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.

Na razie jestem dość ponaciągany. Muszę odpocząć. Jeżeli dojdę do siebie, spróbuję wystartować w weekend w jakimś wyścigu, ale decyzji jeszcze nie podjąłem. 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy