Po prawie dwóch tygodniach w Hiszpanii, wracam do Polski trenować w górach na jeszcze większej intensywności. Tak szykuje się na Tour de Pologne i ostatnią część sezonu.
Dzisiaj minęło 16 dni, od kiedy pojawiłem się na wyścigowej trasie. Tak to już w lipcu bywa, że możemy na spokojnie przygotować do ostatniej części sezonu. W tym celu spędziłem prawie dwa tygodnie w Torre Viejo w Hiszpanii, fundując sobie podbudówkę przed kolejnym etapem budowania formy. Nie myślicie, że były to wakacje. Na odpoczynek poświęciłem 2-3 dni, resztę trenowałem na średnio spokojnym tempie, aby nie przeciążyć organizmu. Problem stanowiły niekiedy upały. Szczerze powiedziawszy miałem nadzieję, że nie będzie z tym tak źle, a tu paliło dosyć mocno. W związku z tym wstawałem wcześnie rano, o 8 wyjeżdżałem na trasę i przez 4-5 godzin jeździłem po górach na podjazdach o dużym przewyższeniu. Zawitałem przy okazji na znajome tereny wyścigu Vuelta Murcia, z którym mierzyliśmy się jakoś na początku sezonu i jeszcze raz przejechałem długi 40-minutowy podjazd. Na nudę nie mogłem narzekać. Pojechał ze mną kolega Darek i razem mogliśmy się wspierać podczas treningów i zagrzewać do walki.
Do domu wróciłem dzisiaj o 2 nocy, a już o 8 byłem w drodze do Szklarskiej Poręby, gdzie wspólnie z kolarzami CCC jadę na konsultacje potrenować w kilka osób na dużej wysokości. Zapowiada się czas intensywnej pracy na dużych obrotach, w końcu to ostatni dzwonek na wypracowanie formy przed Tour de Pologne. Na rozkręcenie nogi zaliczę pewnie z 2-3 treningi szybkościowe za skuterem. Całość zwieńczy piątkowy start w Tatry Tour na trasie 200 kilometrów. Jest to wyścig amatorski, w którym udział weźmie nawet prezes naszej grupy. Pojadę raczej czysto treningowo i zobaczę, jak prezentuje się dyspozycja na dwa tygodnie przed Tour de Pologne.
