BLOG / Paweł Franczak

Franczak: drugi, cały czas drugi!

Polski Peter Sagan opisuje jak to jest ciągle zwiedzać wszystkie stopnie podium, poza tym najwyższym. 

Z drugiej strony  - jeśli przed startem dowiedziałbym się, że zajmę 2.miejsce w "generalce" "Solidarki", wziąłbym ten wynik w ciemno i uznał za niezłą jazdę. Po zejściu z trasy sądzę już trochę co innego.  W trakcie całego wyścigu, we wszystkich etapach zawsze trzymałem się w czołówce, odgrywając decydujące role na trasie.  Bilans moich starań taki, że trzykrotnie przekraczałem linię mety na drugim miejscu i raz na trzecim. Mając na względzie swoje wyniki, żal z powodu braku wygranej jest jak najbardziej uzasadniony.  

Gdybym chociaż wygrał jeden etap... Największa szansa ku temu zrodziła się na czwartym odcinku, niestety do ideału zabrakło dosłownie paru centymetrów. Mimo to nie poddawałem się i miałem nadzieję, że kolejnego dnia będzie lepiej. Sporo płaskiego terenu sprzyjało licznym odjazdom, tymczasem nic takiego się nie wydarzyło. W zamian były ścisk i kraksa, na szczęście żadna poważna, z której wyszedłem bez szwanku i dowiozłem wypracowaną przewagę

Przez cały wyścig robiłem  co mogłem. Johima Ariesena znam nie od dziś. Wiedziałem, że na płaskim radzi sobie dobrze, ale w jeździe pod górę, nie jest wybitnym orłem, niestety nie potrafiłem przełożyć tych mankamentów w swoje atuty, gdyż ostatnie etapy były płaskie bez wzniesień i dlatego nie mogliśmy zgubić lidera. Ogólnie cała rywalizacja z Ariesenem będzie chyba głównym punktem wspomnień z "Solidarki". To szybki, doświadczony wiekiem i stażem zawodnik, który nieraz dawał popalić. W tym roku wyprzedził mnie już na finiszu Vuelta Alentejo, teraz doszła jeszcze "Solidarka". Wierzę jednak, że w końcu kiedyś to ja będę górą!

Mimo, że nie udało się wywalczyć najwyższego miejsca, "Solidarka" dostarczyła sporo pozytywnych wrażeń. Zdecydowanie największym plusem jest zespołowa praca całego teamu Active Jet. Jestem winny chłopakom wielkie podziękowania, bo za każdym razem pomagali mi gonić ucieczki i brali pod opiekę przed finiszem, pociągając do przodu.  Przy dużym tłoku, jaki często panował na drodze, udzielali nieocenionego wsparcia. To kolejny dowód, jak silną drużynę udało się sformować przez ostatnie miesiące. 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy