Czas podsumować pierwsze majowe skalpy.
Obydwa klasyki ułożyły się zgodnie z oczekiwaniami. Dwa drugie miejsca uznajemy za sukces, ale zawsze mogło być lepiej. Mam na myśli głównie Memoriał Trochanowskiego, gdzie na końcowych 500 metrach trochę się pogubiliśmy i musiałem gonić zawodników. Inaczej miałbym szanse na zwycięstwo, choć drugie miejsce nie jest żadną tragedią.
Następnego dnia zdecydowałem się nie walczyć o czołowe miejsca, tylko zregenerować nieco siły i pomóc w rozprowadzeniu naszych liderów. Postawiliśmy na Konrada Dąbkowskiego, który zachował mnóstwo sił na końcówkę i powtórzył mój wynik z "Trochana". Podobnie jak ja miał szansę na zwycięstwo, ale chyba nie ma o co być zły, bo wraca do formy.
Podsumowując - dysponując nieco okrojonym składem, zaprezentowaliśmy dobrą dyspozycję, co wróży pozytywnie na przyszłość.
Niestety, nie obyło się bez zmartwień. Podczas niedzielnego treningu Łukasz Bodnar uległ groźnie wyglądającemu wypadkowi. Na chwilę obecną jest mocno poobijany i wiele wskazuje na to, że będzie zmuszony odpuścić udział w wyścigu "Szlakiem Grodów Piastowskich".