BLOG / Paweł Franczak

Franczak: pierwsze Święta w domu od 5 lat

Po pięciu latach przerwy, wreszcie miałem możliwość przyjechać na Wielkanoc do domu.

Wierzcie lub nie, ale przez ostatnie pięć lat w ogóle nie wracałem do domu na Święta Wielkanocne. Zawsze na przeszkodzie stawały kolarskie obowiązki.  W tym czasie startowałem głównie w Niemczech i Austrii, a raz we Włoszech. Na szczęście 2015 rok ułożył się inaczej. Zaraz po Volta Alentejo wsiadłem w samolot i wróciłem w rodzinne strony, by móc wśród najbliższych spędzić ten szczególny czas.  Od niepamiętnych czasów poszedłem ze święconką do kościoła, ale na „zająca” specjalnie nie czekałem, bo znacznie bardziej wolę prezenty na Boże Narodzenie.

Jedynym minusem było duże przeziębienie, które złapało mnie jeszcze w Portugalii na wyścigu. Nie miałem przez to apetytu, a w Poniedziałek Wielkanocny postanowiłem odpuścić trening. Nie bez powodu – pamiętam, jak 8-10 lat temu jechałem na rowerze przez wioskę i niespodziewanie zostałem oblany wodą w Śmigus Dyngus. Biorąc pod uwagę obecny stan zdrowa nie byłaby to zbyt miła niespodzianka, stąd wolałem nie ryzykować.

Generalnie na ten moment najbardziej skupiam się na walce z katarem. Niesprzyjająca pogoda sprawiła, że musiałem odpuścić parę treningów. Powoli jednak wracam do siebie. Oby udało się wyzdrowieć, a aura wreszcie dopisała, gdyż w przyszłym tygodniu planuję pojechać w Kryterium Dzierżoniowskim i w Sobótce.  Jeżeli jednak ma padać i być zimno, to chyba odpuszczę. Priorytetem jest bowiem „etapówka” Tour of Croatia z udziałem ekip z World Touru.

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy