BLOG / Paweł Franczak

Franczak: nieszczęsny pierwszy etap

Mogło być tak pięknie… Większość etapów Volta Alentejo kończyłem w czołówce, poza jednym, gdy mój rower dopadł defekt koła. Straciłem mnóstwo czasu i chociaż ogólnie miałem dobre wyniki, to z góry musiałem pogodzić się z odległą lokatą w klasyfikacji generalnej. 

Przejedź pięć etapów, cztery razy bądź w pierwszej „10”, wywalcz miejsce na podium, by w „generalce” zająć 62.miejsce. Wszystkiemu winny pech z pierwszego dnia. Złapałem gumę, w pobliżu próżno było szukać samochodu technicznego, a kiedy wreszcie dojechał i naprawił usterkę, cały peleton zdążył porządnie uciec. Dojechałem ze stratą 9 minut i właściwie już wtedy było jasne, że miejsce w czołówce stało się nieosiągalne.  Mimo to starałem się jak mogłem, by ogólnie zaliczyć dobry wyścig. Jechałem w czołówce, pomagałem chłopakom, zgarniałem bonifikaty z odjazdów i lotnych premii, czyli w zasadzie robiłem to co miałem zaplanowane. Niestety, jeden przykry incydent na początku zepsuł dobre wrażenie. Ale nie załamuję się! Na pewno będzie lepiej.

Może indywidualnie nie osiągnąłem wybitnej pozycji, za to powody do radości bez wątpienia dostarczyła kapitalna postawa ekipy Active Jet Team.  Wygraliśmy klasyfikację drużynową, Paweł Bernas triumfował w świetnym stylu, a na odjazdach czy na czele peletonu cały czas oglądaliśmy czarno-czerwono-czarne kombinezony. Od GP Liberty Seguros wskoczyliśmy na wyższy poziom, a teraz odpowiednio poszliśmy za ciosem.

Nasze morale mocno poszły ku górze. Nie wypada nic innego, jak tylko podtrzymać wysoką formę na kolejnych wyścigach. Równo w połowie kwietnia weźmiemy udział w Kryterium Dzierżoniowskim, które z naszego punktu widzenia ma być przetarciem przed „etapówką” Tour of Croatia. 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy