BLOG / Paweł Franczak

Franczak: przetarcie przed Alentejo

Po prawie dwudniowej przeprawie z Polski do Portugalii stawię czoła Volta a Costa Vicentina. 

Chciałoby się powiedzieć... wreszcie! W dwie doby zwariowanej podróży szczęśliwie przedostałem się z Polski do Portugalii, w miejsce rozpoczęcia Volta a Costa Vicentina. Szaleństwa było co nie miara. 20 godzin spędzone w trasie (nie tej kolarskiej!) mówi chyba samo za siebie. Najpierw lot z Wrocławia do Warszawy, potem do Barcelony, stamtąd do Sevilli, następnie do Faro, a dzień później w kierunku Lizbony... Takie trochę Tour de France, niestety w samolotowym wydaniu z kolarzem w roli głównej ;)

Ponieważ dojechałem do ekipy dopiero dzisiaj, na rower wskoczyłem tylko na parę godzin. Oczywiście wcześniej sumiennie trenowałem przez miesiąc w Polsce, ale pod względem szybkościowym nie udało się za wiele wyciągnąć. Wiadomo - warunki klimatyczne nad Wisłą to nie ten sam poziom co Majorka czy Portugalia. Mimo to jestem dobrej myśli. Profilów trasy co prawda nie poznaliśmy, ale nastawić powinniśmy się raczej na pagórki z paroma, lekkimi podjazdami. 

Do Volta a Costa Vicentina przystępuję równy miesiąć po ostatnim starcie, na dodatek z trudami ostatnich dni. Pierwsze kilometry zapowiadają się ciężko, na szczęście mamy niedzielę na nadrobienie ewentualnych zaległości. Generalnie chcę potraktować ten wyścig jako dobre przetarcie  i wprowadzenie przed pięciodniowym Volta ao Alentejo. 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy