Treningi na pełnych obrotach i wyrobienie jak największej ilości kilometrów. Tak wyglądały pierwsze dni zgrupowania w Calpe.
Zeszły tydzień przepracowaliśmy bardzo intensywnie. Trenowaliśmy raz dziennie, przeważnie od 4 do 6 godzin. Specyfika terenu sprawiła, że w głównej mierze pokonywaliśmy tereny górskie, chcąc pokonać jak najdłuższe odległości. Spoglądając na licznik, nasze notowania wyglądały nawet bardzo dobrze. Maksymalnie jednego dnia przejechaliśmy 180 kilometrów. Pamiętajcie, że w górach średnia prędkość jest znacznie niższa niż na płaskich terenach i przeważnie wynosi 30 km/h.
Ciężkie przygotowania na trasie wymagają odpowiedniej regeneracji. Najważniejsze są wiadomo długość snu i odpowiednie jedzenie. W tej ostatniej kwestii uważnie słuchamy rad naszego dietetyka, który dokładnie planuje nasz jadłospis. Większość czasu po zakończeniu jazdy spędzamy w łóżkach. Naturalnie wykonujemy jeszcze ćwiczenia na siłowni, głównie rozciągające z naciskiem na górne partie ciała. Nie obejdzie się również bez wizyt w SPA. Wszystko mamy pod nosem, także jak tylko najdzie ochota, to korzystamy.
Tyle o tym co już za nami. Dzisiaj dostaliśmy wolne i na rower mogłem tylko popatrzeć. Spędziliśmy razem trochę czasu, zintegrowaliśmy się i odprężyliśmy. Powoli zbieramy myśli i zaczynamy koncentrować się nad Vuelta Murcia. Jednodniowy hiszpańśki klasyk ostatnio przypadł mi do gustu. Zająłem 19.miejsce i w nadchodzącej edycji chciałbym zaprezentować się równie dobrze. Wszystko zweryfikuje się w trakcie startu. Konkurencja na pewno będzie bardzo silna.