Przed poprzednim sezonem również przygotowywałem się do sezonu z ActiveJet Team w Hiszpanii. Na podstawie tamtych doświadczeń udało mi się wyciągnąć wnioski i teraz moje treningi wyglądają nieco inaczej, niż przed rokiem.
Jeśli chodzi o mnie to w porównaniu z przygotowaniami przed poprzedni sezonem odjąłem sobie trochę intensywności w treningach. To nie oznacza, że teraz trenuję mniej, tylko po prostu odjąłem trochę mocy. Liczba kilometrów i godzin na rowerze jest porównywalna, lecz nie przykładam do nich tak dużej intensywności jak przed rokiem, żeby po prostu nie przesadzić z obciążeniami na samym początku sezonu, a w zamian dać organizmowi jak najwięcej czasu do zaadaptowania się do wysiłku. To pozwoli zbudować formę na dłuższą metę, a nie sprawi że szybko dojdę do szczytu, a za miesiąc albo dwa będzie trzeba tej formy szukać na nowo, bo pojawią się konsekwencje zbyt mocnych treningów w styczniu.
Co prawda jestem w Hiszpanii już dłuższy czas i codziennie trenuję, ale nie mogę mówić, że roweru mam już dość, czy czuję jakiś przesyt. Wręcz przeciwnie nie mogłem się doczekać kiedy w końcu te wszystkie przygotowania będzie można przełożyć na wyścig i rywalizację z innymi kolarzami na trasie. Staram się trenować z głową, trochę mniej intensywnie niż w poprzednim roku i bardzo się cieszę, że mogę trenować w Hiszpanii, gdzie jest ciepły klimat. Wszystko jest okej, zdrowie dopisuje dlatego nie pozostaje mi nic innego jak robić swoje i szykować się do sezonu, który jest długi i wymagający, a ja mam swoje cele, które będę chciał zrealizować.