Dawno nic Wam nie pisałem na swoim blogu, ale i nie było za bardzo kiedy. Do pierwszego naszego startu w nowym sezonie zostało niewiele czasu, dlatego też każdą wolną chwilę przeznaczam na trening i szlifowanie formy.
Najważniejsze jest to, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Pogoda, jak to zwykle bywa w Hiszpanii, jest łaskawa dla kolarzy, więc nie brakuje tu innych zawodników, którzy robią ostatnie szlify przed pierwszymi startami.
Również pod względem zdrowotnym wszystko gra. Czuję się dobrze, na nic nie mogę narzekać. Z każdym rokiem jestem coraz pewniejszy, zbieram niezbędne doświadczenie i staram się eliminować błędy, a powiela rozwiązania, które wcześniej dały efekt. Stąd też był pomysł, aby powtórzyć - z lekkimi modyfikacjami - zeszłoroczny sposób przygotowań. Razem z moim trenerem przeanalizowaliśmy ostatni rok i postanowiliśmy jeszcze raz pójść tą drogą.
Oczywiście za wcześnie, żeby opowiadać o swojej formie. Zwłaszcza na tym etapie przygotowań i o tej porze roku. Ostatecznym weryfikatorem formy zawsze jest przecież wyścig. Mogę jednak powiedzieć, że porównując zeszły rok - treningi w Hiszpanii w grudniu i styczniu dają bardzo pozytywny efekt. Jestem zadowolony z pracy jaką wykonałem. Czuję się lepiej przygotowany niż to miało miejsce 12 miesięcy temu. Ale powtarzam jeszcze raz - na razie są to tylko moje subiektywne odczucia. Na szczęście pierwszy start już niebawem, głód ścigania jest coraz większy - będzie można go wreszcie nasycić. Trzymajcie kciuki!