Obiecałem, że napiszę Wam parę słów o Michale Kwiatkowskim. Jego wielkie sukces, jakim było zdobycie mistrzostwa świata, odbił się szerokim echem w Polsce i na świecie. Rozpoczęła się również debata na temat: Czy stać go na triumf w wyścigu pokroju Tour de France?
Nie będę ukrywał, że moja ocena Michała będzie nieco subiektywna. To nie tylko mój sportowy idol, ale również osoba, która budzi mój szacunek - pisałem już Wam kilka miesięcy temu o działalności charytatywnej Michała w Toruniu.
Od dawna wszyscy zgodnym chórem powtarzali, że Kwiatek to wielki talent. Już ten sezon pokazał, że w wyścigach klasycznych stać go na walkę z najlepszymi kolarzami na świecie. Doskonała technika, odporna psychika, umiejętność błyskawicznego reagowania na wydarzenia na trasie - to jego wielkie atuty, które są częścią składową każdego wielkiego zawodnika.
Czego dowiedzieliśmy jeszcze po niedzielnym starcie? Moim zdaniem przede wszystkim udowodnił, że jest liderem z prawdziwego zdarzenia. Bardzo podobały mi się jego słowa sprzed niedzielnego startu, kiedy na odprawie otwarcie stwierdził, iż interesuje go tylko pierwsze miejsce. Wielu pewnie może odczytać to jako brak pokory dla rywali czy coś w tym stylu. Ja natomiast uważam, że było to postawienie sprawy jasno i otwarcie. Taka deklaracja była też czytelnym sygnałem dla kolegów z reprezentacji - o co idzie stawka. Tak postępuje prawdziwy lider, który w decydującym momencie bierze odpowiedzialność na siebie.
Co do spekulacji: Czy stać go na triumf w wyścigu pokroju Tour de France? Na razie pewnie jeszcze nie. Musi pewnie poprawić trochę swoją jazdę po górach, ale spokojnie. Ma jeszcze na to czas. Przecież ma 24 lata. Wszystko przed nim. Na razie genialnie radzi sobie w klasykach i to powinno nas wszystkich cieszyć. A kolejne sukcesy jeszcze przed nim. Jestem o to bardzo spokojny.
