BLOG / Paweł Franczak

Franczak: wspomnienia z TdP

Sporo się ostatnio dzieje. Jeden start goni drugi, cały czas w rozjazdach i nie było czasu jeszcze, żeby podzielić się wszystkimi wrażeniami z tegorocznego Tour de Pologne, a to przecież wyścig numer jeden w całym polskim kolarstwie. Dla mnie było to po raz kolejny wielkie przeżycie i wracam myślami do imprezy organizowanej przez Czesława Langa. Oczywiście najczęściej wspominam te miłe chwile, ale na trasie nie brakowało też kryzysowych momentów, w trakcie których trzeba było po prostu pokazać charakter. Oczywiście najlepszy dla mnie był etap z metą w Rzeszowie, gdzie stanąłem na podium jako najaktywniejszy kolarz tego dnia na trasie.  To na tym odcinku zabrałem się z kilkoma rywalami w ucieczkę. Pracowało nam się wspólnie bardzo sprawnie . Peleton nas dogonił, ale przynajmniej była okazja sprawdzenia się z najlepszymi kolarzami na świecie. I muszę przyznać, że na ich tle prezentowałem się całkiem nieźle. A po etapie podium, kibice i wielka radość. Te chwile są bardzo miłe, ale też są ważne z innego powodu. Pozostają w pamięci i dają ogromną motywację do jeszcze większej pracy.

Nie zawsze jednak było tak różowo. Najtrudniejszy na trasie był dla mnie etap z metą w Warszawie. Niby płaski odcinek i powinno być spokojnie. Na trasie przeżywałem jednak prawdziwe katusze. Właściwie do dzisiaj nie wiem, co się ze mną działo. W samej końcówce, już na rundach czułem się fatalnie. Głowa bardzo mnie bolała i byłem bardzo słaby. Prawdopodobnie było to spowodowane upałem, chociaż z drugiej strony mój organizm jest przyzwyczajony do wysiłku w wysokich temperaturach. Najważniejsze, że dojechałem do mety. W takich warunkach wynik nie był najważniejszą sprawą.

Jak widzicie podczas wyścigu kolarskiego jest jak w życiu - raz lepiej, raz gorzej. Najważniejsze to nigdy się nie poddawać, przetrwać kryzys i cały czas iść do przodu.  Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda się coś osiągnąć. Jak już Wam wspominałem najbliższy start już w niedzielę podczas Górskich Mistrzostw Polski w Jeleniej Górze. Trzymajcie za mnie kciuki. 

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej

Autorzy