Franczak: moje kolarskie początki
Często dostaje od Was pytanie - jak zaczęła się moja kolarska pasja. To dobry moment, aby Wam opowiedzieć o moich początkach. Nie było łatwo, momentami musiałem wykazać się sporym uporem, ale się opłaciło. Warto zacząć od tego, że mój tata był kolarzem. Niezbyt
długo, trzy-cztery lata, ponieważ później poszedł do wojska i musiał porzucić
swoją pasję - takie to były czasy. Mnie pasja do kolarstwa po nim została. I to
od samego początku. Już jako maluch każda wolną chwilę spędzałem na rowerze.
Nie interesowała mnie piłka nożna. Oprócz roweru lubiłem biegać - byłem w tym
całkiem niezły, startowałem w zawodach wojewódzkich i nawet kilka razy udało
się wygrać. Wiedziałem jednak, że kolarstwo i
bieganie nie idą w parze i musiałem podjąć decyzję. Miłość do roweru
jednak wygrała. Tata, wiedząc, że to trudny sport, odwlekał moment zapisania
mnie klubu kolarskiego. W końcu nadszedł dzień, w którym zapisał mnie do
lokalnego klubiku kolarskiego. Radość była ogromna, a i wraz z kolejnymi latami
przychodziły też pierwsze sukcesy w kategoriach młodzieżowych. One utwierdzały
mnie w przekonaniu, że dokonałem słusznego wyboru stawiając na kolarstwo. I tak
doszedłem do miejsca, w którym obecnie jestem.
Zawodnikiem profesjonalnej drużyny kolarskiej
i wicemistrzem Polski. W życiu nawet o tym nie śniłem. Jestem wielkim
szczęściarzem, że mogę robić to, co kocham. To wielki przywilej, że w życiu
możesz łączyć swoją pasję z pracą.
Oczywiście nie zawsze wszystko było w różowych barwach.
Musiałem walczyć o swoje. Tak było, kiedy w młodych latach zaliczyłem kilka
poważnych upadków. Raz nawet straciłem kilka zębów. Co oczywiste, moi rodzice
byli przerażeni i powiedzieli - "koniec z kolarstwem". Ostatecznie
jakoś ich ubłagałem i mój upór się opłacił. Jeśli czegoś bardzo chcesz i jesteś
zdeterminowany - Warto walczyć o swoje marzenia. Ja jestem tego najlepszym
przykładem.