Początkowo miałem w planach start na dwóch etapach w Wyścigu Dookoła Mazowsza. To miała być taka próba generalna przed Tour de Pologne. Jednak po konsultacjach z moim trenerem - Kubą - doszliśmy do wniosku, że jednak najprawdopodobniej odpuszczę ten start. To pierwsze - to zawsze dodatkowy stres związany z udziałem w zawodach, a po drugie - Wyścig Dookoła Mazowsza to płaski wyścig, szybki dla sprinterów, więc łatwo o kraksę. A takie ryzyko tuż przed startem Tour de Pologne nie jest mi potrzebne. Lepiej dmuchać na zimne i spokojnie, w rytmie treningowym przygotować się do udziału w imprezie organizowanej przez Czesława Langa. Tym bardziej, że podczas Tour de Pologne pierwsze cztery etapy są płaskie, więc trening szybkościowy mogę spokojnie zrealizować na "własną rękę". Mam na to swój patent, a więc jazdę na rowerze za skuterem prowadzonym przez mojego tatę - o tym treningu już Wam kiedyś wspominałem.
Najważniejsze, że ze zdrowiem już nie mam najmniejszych problemów i spokojnie mogę teraz skoncentrować się na treningach. Nie ma nic gorszego niż dolegliwości zdrowotne przed ważnym startem, a Wyścig Tour de Pologne to dla mnie najważniejszy punkt w kalendarzu w tej części sezonu kolarskiego. Co robiłem przez ostatni tydzień oprócz odpoczynku? O kolarstwie nie mogłem zapomnieć całkowicie, tym bardziej że trwa przecież Tour de France. Dla wszystkich fanów kolarstwa to wielka uczta, podobnie jest z zawodowymi kolarzami, którzy mogą z boku obserwować rywalizację najlepszych zawodników na świecie. Ale o tym napiszę Wam parę zdań następnym razem.