Franczak: Dzień z życia kolarza
Trwa walka podczas Małopolskiego Wyścigu Górskiego. Myślę, że to idealna okazja, by opowiedzieć Wam nieco o tym, jak wygląda dzień z życia kolarza. Co oczywiste wszystko podporządkowane jest rywalizacji sportowej. Wszystko zależy, o której zaczyna się etap. Jeśli później -
zawsze można pospać dłużej. Zwykle około 9:00 schodzimy na śniadanie. Ważne
jest, żeby już na początku dnia naładować się węglowodanami. To dobra okazja,
żeby jeszcze porozmawiać z kolegami o poprzednim dniu i o wydarzeniach na
poprzednim etapie. Później powrót do pokoju, każdy ma chwilę dla siebie, żeby
się wyciszyć. Następnie kosmetyka, przypięcie numerów startowych i podobne
sprawy. Koło południa opuszczamy hotel, walizki muszą być już spakowane, bo
zwykle następnego dnia śpimy już w innym mieście.
Dojazd autokarem na start to zwykle pół godziny. Dalej
krótka rozgrzewka, jeszcze szybki masaż oraz zaopatrzenie - trzeba zabrać ze
sobą odżywki, żele energetyczne i napoje. Później ostatni moment, by jeszcze
coś zjeść. Pozostaje jeszcze podpisać listę startową. Teraz do akcji wkracza
dyrektor sportowy ekipy. Ma 10 minut na odprawie, by przeanalizować sytuację
oraz wyznaczyć taktykę na etap. Po chwili następuje start i początek
rywalizacji.
Po etapie pierwsze co robimy to uzupełniamy cukry w
organizmie specjalnymi napojami regeneracyjnymi. Jeśli droga do hotelu jest
dłuższa, to już w autokarze bierzemy kąpiel. Jeśli nie - robimy to już w
hotelu. Później obowiązkowo masaż. Co ważne, masaż po wysiłku musi być zawsze
przeprowadzony przed kolacją. Koło 21:00 następuje kolacja. To odpowiedni
moment, by wymienić się z resztą ekipy wrażeniami z etapu oraz dokonać
pierwszych podsumowań. po godzinie rozchodzimy się i już w swoich pokojach
każdy ma czas dla siebie. Ja zwykle oglądam dla relaksu filmy lub słucham
muzyki. To ostatni akord dnia - później czas na sen, który jest najlepszym
przyjacielem każdego sportowca.