BLOG / Paweł Bernas

Bernas: witaj kochana Majorko!

Już prawie tydzień jestem z drużyną na Majorce i muszę powiedzieć, że jest super :) Wyjazd przyszedł dla mnie akurat w samą porę. Szok termiczny i pogodowyy był po prostu niesamowity. Aż życie nabiera kolorowych barw! 

Listopad był raczej spokojny, jeśli chodzi o treningi. Zacząłem działać z fizjoterapeutą, robić ćwiczenia na core, czyli wzmacniać wszystko co trzyma nas w kupie.  Wcześniej tego tak mocno nie dostrzegałem, ale uwierzcie, człowiek ma mięśnie, o których nawet nie ma pojęcia, że istnieją.I żeby wszystko nam ładnie grało, trzeba opracować siłownię tak, żeby wyrobić organizm od podstaw i rozprowadzić obciążenie. Bez działania od podstaw nie ma mowy o wejściu na prawdziwe obciążenia, ale o tym napisze osobny tekst:).

Od prawie tygodnia jesteśmy z Kamilem, Frankiem i Pawłem Cieślikiem na Majorce.  Muszę szczerze przyznać, że ten wyjazd nadszedł w samą porę. Ostatni tydzień listopada był bowiem pierwszym, kiedy zaatakowała naprawdę, brzydka pogoda. Strasznie się wtedy męczyłem nie mogąc wyjść na w pełni wartościowy trening. Na Majorce, wiadomo, zupełnie inaczej - przeskok idealny! Cieszę się, że przylecieliśmy akurat, jak w Polsce zaczęła się psuć aura. Bo gdybyśmy  dotarli wcześniej,

jak w Polsce było jeszcze cieplej, nikt nie odczułby tego super szoku. A tak to... ostatni tydzień syf i nagle co innego. Ciepło, krótkie spodenki, morze... Aż chce się żyć :)

Na Majorce jak to na Majorce, warunki do treningu idealne. Mieszkamy w Palmie, największym mieście na wyspie, temperatura skacze od 16 do 19 stopni. Na miejscu jesteśmy od poniedziałku. Wylądowaliśmy z Frankiem na lotnisku, autobusem dojechaliśmy do mieszkania, przejechaliśmy kawałeczek i od razu zabraliśmy się za rozkładanie roweru. Szybkie rozpakowanko, składanie, dokręcenie czego trzeba, żeby od razu ruszyć na trening. Hmm.... w  sumie to ciężko to nazwać treningiem, spokojnie pojeździliśmy sobie wzdłuż plaży do Arenalu i zpowrotem. Wszystkim, co jadą zagranicę na rower, polecam taką kolej rzeczy.  Nie czekając, sprawdźmy czy wszystko gra - czy gdzieś nie brakuje śrubki, jak krzywo stoi to poprawmy kierownicę, zepnijmy koła - ogólnie wszystko, byle tylko potem uniknąć niepotrzebnych nerwów.

A co do nas, to wiadomo, nie przylecieliśmy na Majorkę na ekskluzywny urlop :) Parę przejażdżek dobrze nam zrobiło, ale pora zabrać się do pracy. Za kilka dni napiszę Wam, jak dokładnie trenujemy. Trzymajcie się i jak jesteście w Polsce, koniecznie wyjdźcie na rower, póki jest pogoda, a zimo boi się jeszcze wyjść :)

O mnie

ksywka
Berni
największy sukces
Wygrany etap Tour of China I
marzenie
World Tour
więcej

Autorzy