Tydzień przerwy od ścigania dobrze mi zrobił. Wypocząłem, zrobiłem kilka treningów i jestem w pełni gotowy na podjęcie wyzwania w Tour de Fjords.
Ostatnie tygodnie upłynęły nam pod znakiem bardzo częstych startów. Praktycznie co kilka dni stawialiśmy się na kolejnych wyścigach, więc nie było zbyt wiele czasu na porządną regenerację. Na szczęście między Klasykami Wyszehradzkimi a Tour De Fjords zyskaliśmy 10 wolnych dni na maksymalne odnowienie organizmu prze trudnymi zmaganiami. Był czas na odpoczynek jak i intensywny trening.
Korzystając z wolnego postanowiłem wrócić na Majorkę, gdzie na co dzień rezyduję. Co na miejscu? Piłem, paliłem i wydawałem pieniądze... ;) A tak serio to zrobiłem sobie dwa dni wolnego, a następnie trzy mocne treningi przy fajnej pogodzie. W sumie spędziłem 11 godzin na dosyć urozmaiconej trasie. Jak to na Majorce : trochę płaskiego, trochę górskiego. Najważniejsze, że odetchnąłem psychicznie i naładowałem baterie na następne wyzwania. Dlatego dzisiaj z uśmiechem na twarzy wyruszam w podróż do Norwegii, zaliczyć występ w jednym z najmocniej obsadzonych wyścigów, w jakich mieliśmy mieć okazję brać udział w tym sezonie.