Wypoczęty po Chorwacji, mogę śmiało wracać na rower.
Śledząc poczynania chłopaków w majowych klasykach, pewnie zastanawialiście się: "A gdzie jest u licha Bernas ?" Śpieszę z wyjaśnieniem - po ciężkiej "etapówce" w Chorwacji zauważyłem, że nie mam tyle mocy w nogach co wcześniej. Zdrowy rozsądek nakazał przedłużyć okres przerwy między wyścigami, gdyż w przeciwnym razie mógłbym narazić się na przemęczenie, a co za tym idzie - moja forma poleciałaby w dół. Dlatego po konsultacji z dyrektorami ustaliłem, że majówkę spędzę w domu i w spokoju odzyskam świeżość.
Ale pauza już za mną, pora wrócić do ścigania. "Grody" są ku temu dobrą okazją, choć tak naprawdę nie bardzo wiem, czego powinniśmy się spodziewać. W poprzednich latach był to wyścig dość uporządkowany, ustawiany przede wszystkim przez wyniki w indywidualnej jeździe na czas. Teraz organizatorzy postanowili nieco zmienić koncepcję. Kilka etapów rozgrywa się na rundach, trasie wiedzie zarówno przez tereny płaskie jak i nieco pagórkowate, z kilkoma podjazdami, których pokonanie może mieć duży wpływ na klasyfikację generalną. W ekipie powiedzieliśmy sobie, że nie oddelegujemy lidera na cały wyścig, po prostu każdy skoncentruje się na najbardziej odpowiadającym sobie etapie.