Ostatnio zastanawiałem się, jaką tematykę poruszyć w kolejnych wpisach. Nie mając lepszego pomysłu, postanowiłem przybliżyć przebieg mojej przygody z kolarstwem. Zaczniemy od początku.
Gdy byłem mały, jak każdy, jeździłem na rowerze. Na początku, nie wypuszczałem się dalej niż własne podwórko, ale od szkoły podstawowej pokonywałem już dalsze odległości. Moje zamiłowanie dostrzegł jeden z nauczycieli, który po lekcjach opiekował się świetlicą. Jako pasjonat kolarstwa organizował dla uczniów wycieczki rowerowe po Śląsku, dlatego szybko znaleźliśmy wspólny język. Po jednej z dłuższych wypraw do Katowic, wróciłem pod dom mając na liczniku 99 kilometrów. Chcąc mieć wyrobioną pełną setkę, zacząłem krążyć wokół osiedla, aż na wyświetlaczu nie pojawiła się upragniona liczba. Wtedy miałem chyba 10 lat i można było stwierdzić, że byłem pochłonięty przez rower. Jak pokazała przyszłość, wcale nie tak bardzo.
W czwartej klasie kolarstwo odstawiłem na bok i zająłem się piłką nożną. Do końca podstawówki byłem bramkarzem młodzieżowych drużyn Piasta Gliwice, ale gdy miałem do wyboru kontynuować karierę i pójść do szkoły sportowej, zdecydowałem się podjąć naukę w normalnym gimnazjum, przez co musiałem odejść z drużyny.
W międzyczasie wróciło zainteresowanie rowerem. Podczas jednych zawodów miałem okazję poznać Krzyśka. Wyszło, że mamy wspólne zainteresowania i tak zaczęła się nasza przyjaźń. Razem jeździliśmy na wycieczki rowerowe. Byliśmy na tyle szaleni, że w dalsze miejsca dostawaliśmy się pociągiem tylko po to, żeby wrócić na rowerach. Przebyliśmy w ten sposób wiele kilometrów, a przy okazji zwiedziliśmy cały Śląsk i Beskid Śląski.
Poza tym brałem udział w szkolnych zawodach. Po dwóch wygranych wyścigach, podszedł do mnie Andrzej Nowak, trener Klubu Kolarskiego Gliwice i nie pytając nawet o zgodę, wskazał godzinę stawienia się na trening. Postanowiłem nie dyskutować. Dołączyłem do klubu, gdzie dostałem dobry rower, ubrania i cały niezbędny sprzęt. Dzięki szybko wyrobionej licencji, już dwa tygodnie później zaliczyłem pierwszy wyścig w kategorii młodzika. O tym jak mi poszło, dowiecie się w następnym wpisie.