Czwarty wyścig Challenge Mallorca zdecydowanie dał nam popalić. Przeszkód nie brakowało- panowały złe warunki atmosferyczne, była nawet kraksa, ale ostatecznie nie poddałem się i szczęśliwie minąłem linię mety.
Co najbardziej zapamiętam z niedzieli? Mocny wiatr, niska temperatura, momentami deszcz, a nawet grad. W dodatku, wszystko działo się na górskich terenach, które nie zaliczają się do naszych ulubionych.
Mówiąc szczerze, w pewnym momencie przeszła mi przez głowę myśl, czy nie lepiej będzie się wycofać. W końcu, jako jedyny z ekipy, ukończyłem trzy ostatnie wyścigi i poniekąd nie odczuwałem presji, by dobrnąć do mety w komplecie startów. Na szczęście szybko odgoniłem wątpliwości. Musiałem się przemóc i podołać wyzwaniu. Łatwo nie było. Częste spadki temperatur wymusiły niejedną wizytę w samochodzie technicznym, w którym szybko musiałem zmieniać ubrania na cieplejsze.
Sam podjazd rozpocząłem w pierwszej grupie. Nie wynikało to bynajmniej z nadzwyczajnej jazdy, co niesprzyjających warunków, które uniemożliwiły selekcję. W ten sposób cały peleton, jadąc mocnym i równym tempem, wjechał na szczyt praktycznie bez żadnego przerzedzenia. Gdy dobiliśmy na górę, wiedzieliśmy, że finiszować będziemy w dużej grupie. W praktyce oznaczało to utrudnienie w realizacji naszego zadania, jakim było rozprowadzenie Pawła Franczaka. Wykonanie odważniejszych manewrów okazało się wręcz niemożliwe. W konsekwencji atak sprinterski z Pawłem na czele uległ rozsypce.
Nie bez znaczenia pozostała na pewno kraksa trójki naszych chłopaków. Wprawdzie nie uczestniczyłem w wypadku, ale podobnie jak reszta ekipy zostałem za główną grupą. Tym samym o dobrym wyniku należało zapomnieć.
Trudy ostatniej rywalizacji Challenge Mallorca trapią mnie do dziś. Przeziębiłem się, ale ani trochę nie żałuję, że postanowiłem zawziąć się i dojechać do końca. Co jeszcze bardziej istotne - ukończyłem wszystkie cztery wyścigi, a to duża motywacja do dalszej, ciężkiej pracy. Przed nami teraz trochę więcej luzu. Jest czas na odpoczynek, walkę z przeziębieniem, natomiast w czwartek wracam do treningów i zaczynam rozmyślania nad nadchodzącymi występami.