W pewnym sensie, trwający sezon kolarski już się dla mnie skończył. Nie pozostaje mi nic innego, jak pełną parą przygotować się na następny rok.
Pod koniec lipca pisałem Wam, że moim głównym celem jest przygotowanie formy na Czech Tour i Tour de Fjords. Tymczasem w Czechach moje nazwisko nie było obecne na liście startowej, więc złożę małe wyjaśnienia. Niestety, mój powrót do optymalnej dyspozycji po kontuzji nie przebiega tak łatwo jak się spodziewałem. Ciężko jest odzyskać najlepszą wersję samego siebie, stąd zdecydowałem się wrzucić na luz.
Tylko mnie źle nie zrozumcie – nie odpuszczam wyścigów. Będę startował dalej, ile tylko się da. Różnica polega na tym, że nie będę myślał o swoich wynikach, tylko skupiał na odbudowie bazy kilometrowej i wytrzymałościowej. Dwa miesiące ledwo podnosiłem się z łóżka, a organizmu nie da się oszukać. Jest sporo do nadrobienia. Można powiedzieć, że tym sposobem rozpoczynam przygotowania do sezonu 2017. Nie ma nawet co czekać do listopada czy grudnia. Trzeba zacząć teraz i nadrobić stracony okres.
Ostatnie występy w Memoriale Łasaka i Pucharze Uzdrowisk Karpackich tylko mnie w tym utwierdziły. Wprawdzie pomogłem chłopakom i zabrałem się w odjazdu, ale moja dyspozycja była daleka od idealnej. Nie ma zatem się co oszukiwać, że w tym sezonie coś jeszcze ugram. Cel jest jeden – odbudować się i przygotować jak najlepiej na 2017 rok.