Maj przyniósł falę pozytywnych wiadomości. Czuję się coraz lepiej i co najważniejsze, wiem, kiedy zaliczę pierwszy start w sezonie.
Połowa maja, a ja w końcu mogę wrócić do regularnych treningów. Zgodę na jeżdżenie miałem już od dwóch tygodni, lecz infekcja, której się nabawiłem w międzyczasie, wykluczyła mnie z treningów. Po konsultacji z drużynowym lekarzem odstawiłem wszelkie aktywności fizyczne na ponad tydzień, dodatkowo stosując antybiotyk. Na szczęście już wszystko zaleczone. Czuję się dobrze, mogę kontynuować rehabilitację i wrócić do treningów.
Na ten moment moje przygotowania do powrotu wyglądają jak w listopadzie, czyli przejażdżki, dużo ćwiczeń ogólnorozwojowych i słownia. W normalnych warunkach potrzeba przynajmniej 8 tygodni na przygotowanie do sezonu. Mamy jednak maj, a nie listopad, a mnie bardzo nosi do powrotu na wyścigi. Zatem swój sezon rozpocznę w czerwcu! Nie mam wątpliwości, że pierwsze wyścigi będą katorgą, ale powinny szybko zaprocentować. W sierpniu moja forma powinna być już stabilna.
Najgorsze już chyba minęło (odpukać!). Bardzo się tego cieszę. Teraz pozostaje tylko sumiennie trenować i ćwiczyć.
