Mój sezon 2015 dobiega końca. W niedzielę z ActiveJet Team pojedziemy klasyk Rund um Sebnitz, który będzie ostatnim wyścigiem w tym roku. Co prawda mieliśmy w planach jeszcze etapówkę w Czechach, lecz została ona odwołana, co skróciło mi sezon o jakiś tydzień.
Z Velothon Stockholm wróciliśmy bez sukcesów. Ja znów byłem w ucieczce, znów zanosiło się na jakieś szczęśliwe zakończenie, lecz ponowie moja uciekająca grupa została dogoniona przez mocny peleton. Podjąłem kolejny raz walkę, noga tego dnia była naprawdę dobra, ale po raz kolejny się nie udało. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze.
Po powrocie ze Szwecji miałem luźniejszy poniedziałek i wtorek – w pierwszym dniu dłuższy rozjazd, a w drugim całkowicie wolne na regenerację. Kolejne dni to treningi na podtrzymanie. Wszystko dlatego, że w niedzielę pojadę swój ostatni wyścig w tym sezonie.
Tym razem jedziemy do Niemiec na klasyk 1.2 UCI Rund um Sebnitz, gdzie organizatorzy przygotowali 18 rund po 6,5 kilometra każda z wymagającym podjazdem, więc wszystko zapowiada się arcyciekawie. Tyle razy przejechany podjazd dokona najpewniej selekcji naturalnej i w końcu na ostatnich pętlach z przodu zostaną tylko już ci najsilniejsi. Wtedy też spróbuję swojej szansy w jakimś ataku, by postarać się o dobry wynik i miły akcent na koniec sezonu. Pogoda w obecnym czasie jest świetna i naprawdę daje radość trenowania, bo w zeszłych latach we wrześniu potrafiło porządnie lać i nie było już tak kolorowo.
A dlaczego Rund um Sebnitz to ostatni wyścig? Jak może pamiętacie, pisałem w planach na wrzesień, że sezon zakończymy etapowym wyścigiem Krajem Vina w Czechach. Organizatorzy odwołali jednak tę imprezę, dlatego niedzielny wyścig w Niemczech będzie moim ostatnim w sezonie 2015.