Ciężki tydzień, w trakcie którego walczyłem z przeziębieniem zakończył się dla mnie nienajlepiej. Mimo dużych chęci i sił, które włożyłem w jazdę w Memoriale Stanisława Królaka, nie ukończyłem tego wyścigu. Wygrał jednak Kamil Gradek, więc dopisujemy na swoje konto kolejny sukces w tym sezonie.
Po Pucharze Ministra Obrony Narodowej, który odbył się na Mazurach, zjechaliśmy do stolicy, by tradycyjnie już pojechać w Memoriale Stanisława Królaka. Pisałem wam już o przeziębieniu, które dopadło mnie w ostatnim tygodniu. Choć na Pucharze MON czułem się całkiem dobrze, to na drugi dzień nie było już tak fajnie. Po przejechaniu wyścigu w sobotę trochę zabrakło mi mocy.
Niedługo po starcie rozpoczęła się ostra walka o ustawienie się na czele peletonu. Rundy w Warszawie były bardzo kręte i ciasne, był też fragment trasy z kostką brukową, dlatego pozycja w grupie miała duże znaczenie. Z przodu narzucono bardzo mocne tempo, ale to typowe dla kryteriów ulicznych. Ja cały czas starałem się przechodzić do przodu, przeskakiwać z grupki do grupki i kosztowało mnie to sporo sił.
W końcu udało mi się doskoczyć do grupy, która prowadziła w wyścigu, lecz byłem już mocno umordowany tym gonieniem i stwierdziłem, że nie mam dziś takiej „nogi”, by powalczyć o podium. Dlatego podjąłem decyzję o wycofaniu się z rywalizacji, bo po ciężkim dla mnie tygodniu czułem brak mocy i dalsza jazda nie miała sensu. Skończyło się jednak świetnie dla ActiveJet Team, bo zwyciężył Kamil Gradek, więc jakby nie było znów nasza grupa dopisuje kolejny sukces w tym sezonie.