W lipcu nie mamy zaplanowanej dużej liczby startów, ale już na samym początku miesiąca jedziemy w Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków. To wyścig o dużych tradycjach, ale też ogromnie ważny pod względem walki o miejsce w reprezentacji Polski na Tour de Pologne.
Po mistrzostwach Polski nie ma czasu do stracenia – ledwo wróciłem do domu i następnego dnia ruszyłem w drogę na Wyścig „Solidarności” i Olimpijczyków. Start w nim jest bardzo ważny, bo przecież za miesiąc zaczyna się Tour de Pologne, a „Solidarka” to ostatni poważny wyścig etapowy w Polsce, na którym można się pokazać i zapewnić sobie w oczach selekcjonera reprezentacji Polski Piotra Wadeckiego powołanie do kadry na Tour de Pologne.
Trasa wygląda bardzo fajnie. Na sam początek organizatorzy zapewnili nam to, co kolarze „najbardziej kochają”, czyli dwa etapy jednego dnia. Rano niespełna 130 kilometrów wokół Lublina, a popołudniu krótszy, bo 90-kilometrowy etap ze Strzyżowa do Krosna, ale z bardzo ciężkim i znanym podjazdem pod Zamek Kamieniec. Już tutaj mogą nastąpić bardzo ważne akcje, rozstrzygające nawet klasyfikację generalną wyścigu. Drugi dzień to długi etap z Nowego Sącza do Jaworzna z dużą liczbą podjazdów, a etap czwarty i piąty to już etapy typowe dla sprinterów, ale nie takie do końca łatwe, bo po drodze też trafiają się górki, lecz nie już takie wysokie jak wcześniej.
Czuję się dobrze, choć po mistrzostwach Polski nie było czasu na jakiś większy odpoczynek, zrobiłem tylko przejażdżkę i regenerowałem się. Czuję się jednak świeżo, na szczęście nic mi nie dolega i będę chciał jak najlepiej wypaść na Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków.