Wyścig Volta ao Alentejo to już historia, ale z Portugalii przywieźliśmy zwycięstwo, co w takiej pięcioetapowej rywalizacji jest dla nas sukcesem.
Volta ao Alentejo w wykonaniu całego ActiveJet Team był super. Ja z siebie samego jestem bardzo zadowolony. Co prawda nie wygrałem, ale przyjechałem na 13. miejscu i pozytywnie oceniam ten start. Tak w ogóle, to już któraś „13” w moim życiu - ta liczba jakoś często mi towarzyszy w życiu sportowym i prywatnym.
Wyścig rozstrzygał się na sekundy, różnice nie były duże. Ja szukałem swojej szansy na trzecim etapie – zabrałem się w ucieczkę, z którą próbowaliśmy dojechać do mety przed peletonem. Już na odprawie przed startem dostałem sygnał od naszego sztabu szkoleniowego, że dobrze byłoby pójść w odjazd i złapać cenne bonifikaty czasowe na premiach, bo na sam koniec to właśnie one mogły być decydujące w klasyfikacji generalnej. Tylko że tam na tym trzecim etapie tempo w peletonie było bardzo wysokie i ta ucieczka nie mogła się wykrystalizować. Udało się na 70. kilometrze i ja dopiąłem swego i z tą grupką się zabrałem. Wygrałem jedną lotną premię (wcześniejsze mijaliśmy w peletonie), ale niestety ostatecznie nasza ucieczka została skasowana. Teraz nie udało się dojechać w niej do mety, ale może uda się następnym razem.
Cieszy też bardzo to, że świetną „nogę” ma Paweł Bernas – zwycięzca Volta ao Alentejo. Ja mogę powiedzieć, że obecnie dobrze się czuję, ale Paweł jest naprawdę w wyśmienitej formie, co udowadniają jego ostatnie wyniki. Oby tak dalej!