W weekend wzięliśmy udział w pierwszym wyścigu podczas drugiego tegorocznego pobytu w Portugalii - GP Liberty Seguros. Moim zdaniem wypadliśmy bardzo dobrze, Paweł Bernas otarł się o zwycięstwo, ale jako grupa pokazaliśmy moc. Mimo iż pogoda mocno dała się we znaki.
W sobotę i niedzielę na wyścigu GP Liberty Seguros wypadliśmy bardzo dobrze, nikt nie może nam nic zarzucić, choć ostatecznie nie udało się wygrać. Na pierwszym etapie Paweł Bernas i Paweł Franczak zajęli dwa pierwsze miejsca i udowodniliśmy, że jesteśmy silną grupą. Szkoda, że w drugim dniu zabrakło tak niewiele, by Paweł Bernas zwyciężył w całym wyścigu (był drugi), ale na pewno nie ma żadnych powodów do narzekań. Myślę, że te dwa dni pokazały też, że potrafimy jeździć zespołowo, nasza forma rośnie i wszystko idzie w dobrym kierunku. Ja osobiście czułem się bardzo dobrze i świeżo po tych trzech tygodniach w domu – jestem zadowolony z tego, czego dokonałem razem z moim zespołem. Forma zwyżkuje, zdrowie dopisuje – nie mam żadnych zmartwień.
Kiedy wyjeżdżałem z domu do Portugalii bardzo się cieszyłem, że jedziemy w ciepłe, słoneczne miejsce, gdzie pogoda jest idealna do uprawiania kolarstwa. Tymczasem w ostatni weekend było bardzo deszczowo i jazda w takich warunkach mocno wychładzała. Do przejechania mieliśmy najpierw 220 km, potem prawie 200 km, więc ta pogoda dała się we znaki. W poniedziałek była tylko przejażdżka, by rozluźnić się po wyścigu, wtorek to dzień na regenerację, odpoczynek i masaż, a w środę ruszamy już na Volta ao Alentejo.
Przy okazji wielkie gratulacje dla Maćka Paterskiego, który wygrał etap na Volta a Catalunya. To silnie obsadzony wyścig World Touru, a Maciek udowodnił, że marzenia się spełniają.