Można powiedzieć, że nasz sobotni klasyk w hiszpańskiej Murcii został przeze mnie zaliczony. Zająłem dość odległe miejsce, ale to nie pozycja na mecie była moim głównym założeniem na ten wyścig.
Wyścig Vuelta Ciclista a Murcia został zaliczony. Nie osiągnąłem jakiegoś zawrotnego wyniku (85. miejsce, wygrał Estończyk Rein Taaramae z Astana Pro Team ), ale też to nie był start, po którym oczekiwałem od siebie nie wiadomo czego, bo cały czas jest to dla mnie okres przygotowania do sezonu. Wielokrotnie już pisałem, że szczyt formy chcę osiągnąć mniej więcej w połowie roku, a nie teraz, dlatego nie denerwuję się tymi wynikami i aktualną formą - lepiej trzymać się określonego przez trenerów planu.
Dobrze, że udało mi się wyścig w Hiszpanii ukończyć. Pokonanie 200 kilometrów w tempie wyścigowym to bardzo fajne urozmaicenie w trakcie zgrupowania i pożyteczne przetarcie. Jestem pewien, że to zaprocentuje w późniejszym czasie. Cieszy to, że nieźle wypadł Kamil Gradek – finiszował w trzeciej dziesiątce, 45 sekund za zwycięzcą.
Wszystko toczy się teraz bardzo dynamicznie. Praktycznie od razu po wyścigu w Murcii wszyscy wykąpaliśmy się w naszym ActiveJetowym autokarze i ruszyliśmy w podróż do Portugalii, gdzie przebywamy od niedzieli. W środę przed nami bardzo ciężkie, ale fajne wyzwanie – pięcioetapowy wyścig Volta ao Algarve em Bicicleta.