Choć w Polsce zima, a my mamy możliwość trenować w Hiszpanii, to pogoda tutaj nie zawsze jest taka, jakby wszystkim mogło się wydawać. Podczas naszego ostatniego startu w Challenge Mallorca była ona nawet przyczyną mojego upadku, który boleśnie odczuwam w tym tygodniu.
Ostatni, niedzielny wyścig w Palmie nie był dla mnie bardzo szczęśliwy. Na trasie przewróciłem się, jestem dość mocno poobijany i mam zdartą skórę na lewym boku. Trochę przez to pocierpiałem, ale nie ma powodów do obaw, bo wszystko goi się jak trzeba i nie jest to uraz, który uniemożliwia mi jeżdżenie, choć odczuwam jego skutki.
W ogóle pogoda na Challenge Mallorca dała nam mocno w kość. Było zimno, dzień za dniem padał deszcz, a mokre asfalty na Majorce są bardzo, bardzo śliskie i niebezpieczne - te wszystkie czynniki sprawiały, że jazda nie była zbyt przyjemna. Na ostatnim wyścigu zmarzłem tak, że nie pamiętam kiedy ostatni raz tak zmarzłem! Choć to zawsze lepiej, niż jeździć w kilkustopniowym mrozie w Polsce. Teraz pogoda jest już lepsza i uprawianie kolarstwa jest samą przyjemnością. W Calpe na termometrach mamy jakieś od 8 do 12 stopni Celsjusza, jest raczej sucho - w takich warunkach jeździ się fajnie.