Powoli łapiemy oddech po wyścigach Challenge Mallorca. Pierwszy start mamy już za sobą i teraz z optymizmem zapatruję się na kolejne wyścigi, w których wystartujemy już w najbliższym czasie na Półwyspie Iberyjskim.
Generalnie wszystko poszło dobrze - jak to się mówi "pierwsze koty za płoty". Wyścigi podczas Challenge Mallorca od zawsze należą do ciężkich, tym bardziej, że to początek sezonu. Ja jestem w trakcie okresu przygotowawczego i nie wymagałem od siebie zbyt wiele. Jeszcze w grudniu w Polsce wykonałem dużo pracy na siłowni, na sam rower nie kładłem tak dużego nacisku, więcej jeżdżę tak naprawdę dopiero od zgrupowania.
Jakby tak policzyć, to tu w Hiszpanii jeździłem tylko siedem dni i zaraz potem musiałem przystąpić do wyścigu. Jak to wypadło? Jednym zdaniem - tragedii nie było. Wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku, jestem optymistycznie nastawiony na sezon i pewny tego, że naprawdę wszystko będzie dobrze.
Fajnie, że w silnie obsadzonym peletonie pokazali się moi koledzy z ActiveJet Team. Codziennie ktoś próbował powalczyć czy to ucieczką, czy to na finiszu, więc widać, że nasze przygotowania idą w dobrym kierunku.