Jakiś czas temu prosiłem was, abyście na Facebooku zadali mi wszystkie nurtujące was pytania dotyczące kolarstwa. Dziś odpowiem na pierwszą ich pulę. Dowiecie się m. in. jak i dlczego trenuję na rowerze górskim, jakie koła zakładam do swojej „maszyny” oraz jak traktuję trening na trenażerze i rolce, które rodzą w środowisku wiele różnych opinii.
Czy trenujesz na „góralu”?
Jak najbardziej! Często przez warunki atmosferyczne przesiadam się na rower górski i jadę do lasu. Kiedy na szosie wieje i jest bardzo zimno, w lesie mamy drzewa, które nas osłaniają, a temperatura zawsze jest wyższa. Mam taką swoją ulubioną trasę, którą w tym wypadku pokonuję i traktuję to jako fajną zabawę, ale równocześnie trening uzupełniający. W lesie teren jest zróżnicowany – są podjazdy, zjazdy, nierówności, ciężkie podłoże. W okresie przygotowawczym zdarza mi się w ten sposób „uciekać” przed złą pogodą.
Co sądzisz o trenażerze i rolce?
Nie traktuję tych urządzeń jako zło konieczne i jak najbardziej z nich korzystam. Lubię to, bo to po prostu kolejny trening i wysiłek. Trenażer jest bardzo przydatny na przykład w zimie. Tegoroczny grudzień jest bardzo ciepły, ale czasem przychodzą srogie mrozy, a nogą trzeba kręcić i wtedy taka opcja jak trenażer jest nieocenioną pomocą. Nie da się z niego korzystać na okrągło, bo przyjdzie taki moment, że nie będziemy mogli na niego patrzeć – tak jest ze wszystkim. Ja traktuję to jako dobre uzupełnienie lub zastąpienie treningu zimą.
Jakie koła – szytka czy opona?
Jako koła treningowe najbardziej polecam te ciężkie, na zwykłych oponach szosowych. Wtedy zależy głównie mi na wytrzymałości, bo przejeżdża się masę kilometrów. Na start w wyścigu używam kół karbonowych i na szytce. Różnica dla każdego będzie odczuwalna, bo rower będzie lżejszy i to będzie na plus podczas startu. Siła wytrenowana na ciężkich kołach da nam też psychiczną swobodę, bo nogi będą nas bardziej niosły.