Nie da się ukryć – to był dobry sezon kolarski w moim wykonaniu. Oczywiście zawsze chciałoby się więcej i można było zrobić więcej, ale kolarstwo nie jest takie proste, że należy tylko jak najmocniej naciskać na pedały od startu do mety. Poczytajcie o drugiej części sezonu 2014 w moim wykonaniu.
Druga część sezonu nie zaczęła się dla mnie zbyt fajnie. Choć bardzo na to liczyłem, nie dostałem powołania do kadry narodowej na Tour de Pologne. Ale takie jest życie, nie dane mi było pokazać się na największym polskim wyścigu, lecz nie ma co załamywać rąk. Będę ciężko pracował, by udało mi się załapać tam w przyszłym sezonie. Zresztą kto wie. Może to właśnie przez to miałem czas na dobre przygotowanie się do Górskich Mistrzostw Polski? Jechałem tam bardzo mocno skupiony na cel, jakim był medal – nieważne, jakiego koloru. Liczyło się tylko podium. Konkurencja była ciężka, musiałem sobie radzić z gwardią CCC, ale zdobyłem brązowy krążek i dopiąłem swego.
Tydzień po Górskich MP znów stanąłem na podium, ale tym razem na jego najwyższym stopniu. Mowa o wyścigu Skoda Cyklo Gdynia. Myślę, że to właśnie te dwie imprezy i moja dobra jazda w nich otworzyły mi furtkę do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Ponferradzie. Czasu nie było dużo, więc się spakowałem i ruszyłem na zgrupowanie na Majorkę, by jak najlepiej przygotować się do MŚ. Start w Ponferradzie to na pewno jeden z najważniejszych wyścigów w moim życiu. Pojechałem tam w naprawdę dobrej formie. Taktyka była jasna, jechaliśmy na Michała Kwiatkowskiego, pracując całym zespołem. Jestem bardzo zadowolony z tego, co udało mi się wtedy zrobić, bo przecież całą kadrą prowadziliśmy peleton przez bardzo dużą część wyścigu. Skończyło się złotym medalem „Kwiatka”. Jestem dumny z bycia członkiem tej historycznej reprezentacji.
Zaraz po mistrzostwach świata miało miejsce wielkie wydarzenie w moim życiu prywatnym, czyli ślub z Martyną. Ciężko było to wszystko pogodzić, bo MŚ wypadły naprawdę niespodziewanie, a ślub planowany był przed rokiem. Na szczęście wszystko udało się dopiąć i od 11 października jesteśmy małżeństwem. Końcówka roku była nie mniej zaskakująca – odznaczenie, a potem specjalny prezent od Prezydenta. Ten rok na pewno zapadnie mi głęboko w pamięci do końca życia.