Czasu jest mało, a pracy dużo. Ostatnie tygodnie są dla mnie i ActiveJet Team naprawdę pracowite, ale przecież właśnie po to uprawia się sport. Już w sobotę wybieramy się na kolejny wyścig do Czech, a w międzyczasie zobaczymy, co przyniesie nam los w sprawie udziału w mistrzostwach świata.
Po wyścigu Skoda Cyklo Gdynia od razu na drugi dzień ruszyłem na trening. Wtorek był dla mnie dniem wolnym, ale zaraz potem wróciłem do pracy, bo już w sobotę czeka nas kolejny wyścig, czyli czeski klasyk Tour Bohemia. Ostatnio jedziemy wyścigi praktycznie co weekend i tego czasu na regenerację oraz trening nie ma zbyt wiele. Do tego dochodzą podróże, które też pochłaniają czas, a potem dzień za dniem do kolejnego wyścigu lecą bardzo szybko. Staramy się więc popracować nad podtrzymaniem formy – na jej budowę czas był wcześniej. Teraz nie można przeszarżować, żeby w kolejne wyścigi wchodzić na świeżości. Z reguły już w piątek mamy wyjazd, w weekend jedziemy wyścig.
Razem z Pawłem Franczakiem oczekujemy też na wieści z kadry narodowej, bo przecież cały czas liczymy, że chociaż jednemu z nas uda się załapać do ścisłej reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w hiszpańskiej Ponferradzie. Jeżeli znalazłbym uznanie w oczach selekcjonera, to mam zaplanowane krótkie zgrupowanie na Majorce. Tam, w trochę cieplejszym klimacie i na fajnym terenie mógłbym jeszcze podszlifować formę przed światowym czempionatem, a potem udać się już na miejsce. Wyścig ze startu wspólnego zaplanowano na 27 września. Byłbym bardzo dumny móc reprezentować Polskę i zespół ActiveJet Team na mistrzostwach świata. Dla mnie byłby to wielki zaszczyt i nagroda, ale z pewnością jeśli nie uda mi się załapać, to nie będę czuł wielkiego rozczarowania. Konkurencja jest naprawdę mocna, są chłopaki z zagranicznych drużyn, a miejsc tylko dziewięć. Czekamy zatem do 14 września, kiedy selekcjoner Piotr Wadecki poda ostateczną listę reprezentantów Polski.
