BLOG / Michał Podlaski

Podlaski: niespodziewane zwyciętwo

W niedzielę wygrałem wyścig Skoda Cyklo Gdynia, co nawet dla mnie było niespodzianką. Dzięki wsparciu kolegów z ActiveJet Team Emanuela Piaskowego i Arkadiusza Owsiana udało mi się cały czas utrzymywać z silnymi rywalami, a na finiszu po prostu dałem z siebie 200 procent i niezwykle szczęśliwy stanąłem na najwyższym stopniu podium.

Przed startem czułem się bardzo dobrze. Ale nie myślałem, że aż tak dobrze, żeby wygrać wyścig. Ostatni tydzień był dla mnie pracowity, w czwartek trenowałem za samochodem i byłem zadowolony z pracy, jaką wykonałem.

Zaraz na początku około ósmego kilometra zawiązała się ucieczka. Przewidywałem, że jeśli uda im się tak wyrwać i pojechać do przodu, to w takim składzie mogą już dojechać do mety. I w momencie, gdy chciałem oderwać się od peletonu, na taki sam manewr zdecydował się Jarosław Marycz z grupy CCC Polsat Polkowice. Od razu dojechałem mu do koła, dołączyło do nas jeszcze dwóch kolarzy i we czterech odskoczyliśmy do przodu. Po chwili dojechaliśmy do ucieczki, w peletonie trochę się zamieszało, a my to wykorzystaliśmy. Narzuciliśmy mocne tempo, współpraca dobrze się układała i udało nam się zbudować dość dużą przewagę. Kiedy pokonywaliśmy rundę przez Gdynię przejechaliśmy linię późniejszej mety, a zaraz za nią zaczynał się taki sztywny podjazd, może około 500 metrów. Jarosław Marycz zdecydował się na atak, a ja rzuciłem się za nim i naprawdę poczułem, jak podkręcił tempo – nie było lekko.

Byłem ciekawy, co się dzieje za nami. Odwróciłem głowę i okazało się, że zostaliśmy tylko we dwóch. Dałem więc mocną zmianę, naciskaliśmy porządnie na pedały. Z tyłu próbowali nas trochę gonić, szczególnie Marek Rutkiewicz i moi koledzy z ActiveJet Team Arkadiusz Owsian oraz Emanuel Pisakowy. Stwierdziliśmy z Jarkiem, że zaczekamy na nich i spróbujemy współpracować, uciekając reszcie stawki. Poszło dobrze i praktycznie do mety jechaliśmy w pięciu. Ostatnie kilometry to atak Rutkiewicza, ale też udana kontra Emanuela, który bardzo mi w ten sposób pomógł. Trochę się tam tasowaliśmy. Tuż przed metą odjechałem z Jarosławem Maryczem, na ostatniej prostej było trochę bruku, ale ja po prostu dałem z siebie wszystko i wygrałem na finiszu.

O mnie

ksywka
Sutek
największy sukces
Górski Mistrz Polski
marzenie
Mistrz Polski ze startu wspólnego
więcej

Autorzy