Lotto Tour już zakończony, a po zwycięstwo sięgnął Jarosław
Marycz . Mnie niestety nie udało się nic urwać dla siebie, choć próbowałem.
Moja jazda pozwoliła zająć 21. miejsce w klasyfikacji generalnej, czyli
najwyższe spośród kolarzy mojego zespołu ActiveJet Team. Wyścig ten był
specyficzny, bo wszystko ułożyła praktycznie jazda drużynowa na czas. Potem
liczne próby ucieczek i ataków były kasowane przez grupę, która miała lidera w
swoich szeregach i naprawdę ciężko było coś zrobić samemu. Zwycięstwa na
poszczególnych etapach rozstrzygały się na finiszach.
Jestem takim kolarzem, który zawsze próbuje szczęścia i zawsze ryzykuje – i nie inaczej było na Wyścigu Dookoła Mazowsza. Zdarzyło mi się w pojedynkę uciec z peletonu, ale podobnie jak inne ataki – po jakimś czasie i mój został skasowany. Nie zrażałem się i walczyłem na finiszach, lecz konkurencja była naprawdę mocna i szansę na wykazanie się mieli rasowi sprinterzy. Mnie nie udało się choćby wskoczyć na podium, ale nie zrażam się, bo ile się dało, to tyle zrobiłem.
Przede wszystkim fajnie, że pojechałem ten wyścig, bo zachowałem ciągłość startów. Nie wyszło z Tour de Pologne, ale życie toczy się dalej i ja też muszę jechać dalej. Jest jeszcze kilka ważnych imprez w najbliższym czasie i przygotowanie się dobrze do nich jest teraz dla mnie kluczową sprawą. Mam nadzieję, że Mistrzostwa Polski w Sobótce nie były ostatnimi zawodami w tym roku, na których pokazałem swoją siłę. Ba! Jestem pewien, że to nie koniec mojej listy osiągnięć w tym sezonie.