Po treningu Ronda Babka stawaliśmy sobie koło sklepu na jakiegoś batona, colę – po prostu, żeby uzupełnić energię. I na jednej z takich przejażdżek prezes Bieliński mnie zaczepił i powiedział, że organizuje solidną grupę, ale to wszystko było na etapie planowania. Wiedziałem jednak, że jak on coś robi, to robi to porządnie, bo ambicje ma potężne. Sprawa jednak jakoś się rozeszła.
Miesiąc po tej rozmowie zdobyłem górskie mistrzostwo Polski, byłem też trzeci
na Memoriale Stanisława Królaka, pokazałem się na wyścigu w Czechach. Dyrektor
sportowy Piotr Kosmala potwierdził w międzyczasie, że pomysł Bielińskiego
wejdzie w życie
Po tej dobrej końcówce sezonu dostałem na stół propozycję. To była ta z
kategorii „nie do odrzucenia”. W dodatku moja poprzednia grupa straciła
sponsora i się rozpadła – szkoda, bo zespół Bank BGŻ miał wielkie tradycje i
mocną ekipę. Decyzja mogła więc być tylko jedna. Moja forma została doceniona,
a ja potrzebowałem nowego bodźca i nowej motywacji. Z rozmów wynikało, że
tworzy się fajny projekt, a ja cieszę się, że teraz jestem jego częścią. Mam
wymarzone warunki by rozwijać się jako kolarz.
I kontynuować przygodę życia, która zaczęła się kilkanaście lat temu na korytarzu w małej szkole w Załubicach.