Jestem zadowolony z wyniku w Norwegii ze względu na to, że
idzie najważniejszy miesiąc w sezonie. Ten wyścig podniósł nasz poziom, choć
mam pewien niedosyt. Dwa razy atakowałem, ale stan zdrowia nie pozwolił mi na
osiągnięcie czegoś większego, czyli na przykład zwycięstwa etapowego. W
Skandynawii dopadła mnie alergia, brałem leki i mój organizm był osłabiony. Ale
to doświadczenie tam zdobyte na pewno zaowocuje w dalszej części roku.
Wcześniej niestety nie powiodło mi się w Koeln. Nie ukończyłem wyścigu, mimo iż przez długi czas utrzymywałem się w sześcioosobowej ucieczce. Pogoda była fatalna – lał deszcz i było ślisko. Na jednym z zakrętów rower wpadł w poślizg i skończyło się poza drogą. Potem kolejne grupki zawodników mnie wyprzedzały, a ja spadłem na sam koniec. Szkoda, bo czułem się świetnie i mogłem zająć dobre miejsce. Kiedy wjechaliśmy na rundy po mieście sędziowie zdjęli nas z trasy, bo mogliśmy się zmieszać z peletonem. Byłem wściekły.
Wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich skończył się dla mnie na 21. miejscu, a Vuelta a Andalucia Ruta Ciclista Del Sol na 51. Byłem też 12. w Memoriale Andrzeja Trochanowskiego, a więc trafiały mi się też wyścigi kończące się fajnym miejscem.
Największy szczyt formy szykuję jednak na najważniejsze wyścigi sezonu. Czerwiec to mój miesiąc. W kwietniu i maju nie jeździ mi się tak dobrze. Wyniki na treningu są coraz lepsze, widzę to i ja, i trener. Zapowiada się dobra jazda. Po Tour des Fjords czuję, że mam już „twardą nogę” i teraz muszę to utrzymać. Wchodzimy w decydujący moment sezonu, a ja walczę o miejsce w reprezentacji Polski na Tour de Pologne – to mój priorytet na ten rok.