Pierwsze starty w sezonie 2015 za mną. Podobnie jak w ubiegłym roku nasza ekipa rozpoczęła ściganie od Challenge Mallorca. Dla mnie były to starty mocno kontrolne, gdyż ciężko jest szykować wysoką formę na przełom stycznia i lutego, mając w perspektywie fakt, że kolejne starty, w których będę mógł się pokazać mają dość odległą perspektywę.
Wykonałem bardzo dużo pracy na siłowni, wzmacniając mięśnie i pracując nad siłą, co zaprocentuje w przyszłości. Na Majorkę przeniosłem się dwa tygodnie przed wyścigami, więc nie było wiele czasu na przygotowania. Część naszej ekipy, trenowała w ciepłym klimacie dużo wcześniej m.in. Paweł Franczak czy Paweł Bernas którzy pokazali się z dobrej strony.
Co do samych wyścigów to były ciężkie, ale między nami, a World Tourem na pewno nie ma już takiej przepaści jak rok temu. W pierwszym wyścigu, który był płaski wszystko wskazywało, że dojdzie do finiszu z całego peletonu. Pewnie by tak było, gdyby nie ekipa Trek, która przyrantowała resztę i uszczupliła peleton o blisko połowę. Ja zostałem w drugiej grupie i nie było mi dane sprawdzić nogi.
Rok temu byłem bliski zdobycia pierwszych punktów UCI podczas płaskiej rywalizacji w Palmie, jednak w tym roku organizatorzy dołożyli na trasie podjazd, co jak wiadomo nie jest moją mocną stronę. Dodatkowo pogoda była fatalna. Nie pamiętam kiedy tak przemarzłem, to było straszne.
Tak jak się spodziewałem ekipa Sky narzuciła mocne tempo na podjeździe i nie udało mi się utrzymać w peletonie. Z pewnością muszę mocniej popracować nad tym elementem, aby w przyszłości przetrzymywać takie hopy.
Po rozmowie z trenerem Jakubem Pieniążkiem i dyrektorem Piotrem Kosmalą, zostaje na Majorce do połowy miesiąca i przygotowuje się do marcowych startów w Portugali. Mam tu idealne warunki i ukształtowanie terenu by zbudować solidny fundament wytrzymałości.