BLOG / Kamil Gradek

Gradek: inni tyją w Święta, a ja schudłem

Czy w Święta można normalnie jeść i nie dość, że nie przytyć to schudnąć? Ostatnio przekonałem się, że jest to jak najbardziej osiągalne. 

Pierwsze trzytygodniowe zgrupowanie na Majorce mam już za sobą. Do Polski przyleciałem 21 grudnia, ale gdybym wiedział co wydarzy się w drodze powrotnej, chyba wybrałbym inny lot.  Po wyjściu z samolotu spostrzegłem, że nie ma moich bagaży. Okazało się, że zaginęły i nie wiadomo, gdzie są.  Dzień później udało się wszystko odzyskać, niestety nie obeszło się bez szkód. Kask nie przetrwał trudów podróży i niestety nie możemy już kontynuować współpracy. Szczęście w nieszczęście, że z rowerami wszystko w porządku. W przeciwnym razie byłaby to prawdziwa kaplica.

Święta spędziłem jak każdy normalny człowiek. Z rodziną, znajomymi, trochę sobie pojadłem, odstawiłem dietę na bok, później 2-3 razy wyjechałem na krótkie przejażdżki. Generalnie okres świąteczny potraktowałem nieco rekreacyjnie. Czy będę musiał teraz wylewać siódme poty na treningu, żeby to nadrobić? Wcale nie i tutaj ciekawostka. Jak wiecie,  zwykło się mówić, że w święta sporo wcinamy i przybieramy na wadze. Ze mną stało się inaczej, bo zamiast przytyć, to… schudłem. Nie wiem skąd tak dobry metabolizm, ale mi to pasuje.  Ogólnie, moje samopoczucie jest naprawdę bardzo dobre.

W najbliższych dniach raczej nie potrenuję za dużo. Pogoda się psuje, robi się zimno, więc w zamian zaliczę pewnie siłownię i basen.  

O mnie

ksywka
Gradziu
największy sukces
Zwycięstwo w Tour of China
marzenie
World Tour
więcej

Autorzy