BLOG / Kamil Gradek

Gradek: korespondencja z Majorki

Przyszła pora odnowić z Wami starą znajomość na blogu. Za mną drugi tydzień treningów na Majorce, a każdy kolejny dzień spędzony na rowerze sprawia, że coraz intensywniej myślę o następnym sezonie. 

Pierwszy raz jestem w grudniu na Majorce. Kiedy w zeszłym tygodniu wylądowałem na lotnisku, przeżyłem lekki szok. Pod koniec listopada pogoda w Polsce trochę się popsuła, zrobiło się chłodno. Nagle wychodzę z samolotu i jest ciepło, rześko i przyjemnie. Wziąłem tylko głęboki oddech i się uśmiechnąłem. Można trenować na krótko, co dla mnie jest bardzo miłym zaskoczeniem. Zatem warunki do treningu wprost idealne. Jak ktoś jest, albo zamierza podróżować na Majorkę, polecam wybrać się na Sa Calobra. To mała, niewielka zatoczka położona pod samymi serpentynami. Najpiękniejsze miejsce na wyspie!

Pierwszy etap zimowego zgrupowania potrwa do 21 grudnia. W pierwszym tygodniu przejechałem 20 godzin na rowerze, dokładniej po 4 godziny w każdym, z pięciu dni treningowych. Ogólnie pozytywnie, chociaż duży skok temperatur sprawił, że musiałem przyzwyczaić się do wysiłku w nowych warunkach. Naturalnie teraz jest w porządku i kontynuuję swój plan, żeby za 10 dni  mieć zaliczone 60 godzin. Powoli zwiększam obciążenie, ale rozsądnie. Grudzień nie jest jeszcze miesiącem, kiedy trzeba ładować w nogi sporo kilometrów. Zaczynamy zawsze od płaskiego, dopiero później stopniowo zdobywamy się na bardziej wymagające trasy. 

O mnie

ksywka
Gradziu
największy sukces
Zwycięstwo w Tour of China
marzenie
World Tour
więcej

Autorzy