W niedzielę przyjdzie nam wystartować w bardzo ciekawym klasyku w Sztokholmie. Nasi ludzie od płaskiego będą mieli pole do popisu. W kwestii rozstrzygnięć, dużo do powiedzenia może mieć aura, jaką zastaniemy.
Podobnie jak reszta chłopaków, czuję się lekko zmęczony ciężkim sezonem. Ciało już zdaje sobie sprawę, że lada chwila będzie koniec i powoli chciałoby zapaść w jesienny sen. Ja na to skutecznie nie pozwalam :) Po Cyklo Gdynia, na którym otarłem się o podium, zdaję sobie sprawę, że w najbliższych wyścigach jestem jeszcze w stanie wykrzesać z siebie tyle sił, żeby postarać się o wysokie miejsca.
W Sztokholmie nastawiłem się na warunki zbliżone do Gdyni. Wrzesień w Szwecji raczej nie jest pogodny, zatem utrudnienia typu zimno, deszcz, wiatr trzeba koniecznie wpisać w harmonogram. Na szczęście po drodze nie ma przewyższeń, trasa może jest długa, ale za to całkowicie płaska. Skala trudności może wzrosnąć na finiszowych rundach w Sztokholmie, ale co tu dużo pisać - wiemy jak sobie z tym poradzić.
Nie wiem na co mnie będzie stać w niedzielę. Jestem daleki od obiecania czegokolwiek. Na pewno chcę zaliczyć dobry start i pomóc w drużynie w spełnieniu założeń. Myślę, że chrapkę na coś więcej może mieć Konrad Dąbkowski. On uwielbia jeździć po płaskim. Moim zdaniem ma szansę coś zawojować.