W kolarstwie utarło się, że największe wyróżnienie, prestiż i szacunek przypadają poszczególnym zawodnikom. Mało kto z postronnych obserwatorów zdaje sobie sprawę, że sukces pojedynczego kolarza jest niczym innym jak skutkiem zgranej pracy całego zespołu.
W teorii chwała za dobre wyniki spada na kolarzy, którzy zajęli czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej lub na mecie danego etapu. W praktyce, medal wywalczony przez kolegę na trasie jest tak naprawdę wspólnym osiągnięciem całej drużyny. Zarówno najlepszy z teamu jak i cała reszta zdają sobie sprawę, że gdyby w układance zabrakło choćby jednego elementu, miejsce na podium byłoby poza zasięgiem.
Dlaczego kolarstwo jest sportem drużynowym? Postaram się to zobrazować. Załóżmy, że podczas wyścigu pewien zawodnik objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Ekipa zdaje sobie sprawę, że jeżeli dalej będzie jechał równo, ma szanse wygrać całe zawody. Z tego powodu podporządkowuje cały plan pod jedną, konkretną osobę.
Nie da się cały czas zajmować miejsc w czołówce. Sytuacja na drodze i niezbyt odpowiadający profil trasy sprawiają, że zawodnik, który na jednym odcinku był bezkonkurencyjny, na innym znajdzie się już poza czołówką. Jeżeli jednak chce utrzymać lidera, nie może zejść poniżej pewnego poziomu. W gestii jego kolegów leży, aby ułatwiać najlepszemu sytuację w peletonie, stworzyć możliwość ewentualnej ucieczki oraz chronić od niebezpiecznych zdarzeń. Lider nie musi być najlepszy na każdym kroku, ale wyścig może wygrać z powodzeniem, jeżeli tylko pokona kolejne etapy w czasie krótszym niż pozostali. Do tego potrzebuje jednak pomocy kompanów z drużyny. Sam w pojedynkę nic nie zdziała. Jeśli plan się powiedzie i zwycięży, triumf zanotuje nie tylko on, ale każdy, kto dołożył do tego swoją cegiełkę.
Drużynowy duch kolarstwa polega więc na wzajemnej pomocy. Podczas trudnych okoliczności, staramy się nawzajem mobilizować, podgrywać do walk czy ochraniać przed wiatrem. Pilnujemy, żeby nikomu nic się nie stało. Poza tym ktoś musi zjeżdżać do samochodu technicznego po bidony czy peleryny ;)
Moim zdaniem, ktoś kto nie zrozumie, że kolarstwo polega na pracy zespołowej nigdy nie zostanie dobrym kolarzem. Wzajemny szacunek i współpraca są przecież gwarantem końcowego sukcesu.