Parę tygodni bez roweru wystarczyło. Powoli zaczynamy szlifować formę na sezon.
Wprawdzie do rozpoczęcia nowego sezonu zostało jeszcze trochę czasu, to moje nogi już nie odpoczywają, tylko szykują bazę pod przygotowania. Rzecz jasna o odpoczynku nie zapomniałem, to byłoby szaleństwo. Na październik, a przynajmniej jego część, przypadł delikatny okres luzu. Dwa tygodnie spędziłem zupełnie bez roweru i.. to by było na tyle. Od mniej więcej połowy miesiąca zacząłem już trenować, pod kątem wprowadzenia do listopadowych przygotowań. Pomimo warunków, które w Polsce są bardzo zmienne i nie zawsze sprzyjające do rowerowych wypadów, staram się jeździć jak najczęściej. Oprócz treningów staram się, gdzieś ze dwa razy odwiedzić siłownię. W listopadzie chciałbym móc realizować ze cztery jednostki treningowe w tygodniu, ale jak wyjdzie w praniu – zobaczymy. Wszystko w rękach pogody. Z kolei na grudzień tradycyjnie przypada wypad na kilkunastodniowe zgrupowanie do Hiszpanii, decydujące w kontekście szlifowania formy pod nowy sezon.
Ciężko mi oczywiście wróżyć z fusów i pisać co będzie dalej, ale w porównaniu z poprzednimi latami jestem dużo mądrzejszy. Z trenerem Kubą Pieniążkiem wprowadziliśmy do harmonogramu przygotowań wiele zmian, które mam nadzieję pozwolą mi lepiej przygotować się do startów i uzyskać lepsze wyniki niż w ostatnich miesiącach. Na to liczę. Trzymajcie kciuki!